Zapisz się do newslettera


    Międzynarodowa wystawa z okazji 100 lecia nawiązania stosunków dyplomatycznych między Polską a Japonią. Na wystawie znajdą się najwybitniejsi artyści z Polski i Japonii. W ramach tego wydarzenia w galerii :SKALA prezentowane były prace Daniela  Koniusza i Ryosuke Imamaury. Wystawa odbywała się równolegle w Kyoto Art Center w Japonii.

    Punktem wyjścia do przedstawienia twórczości polskich i japońskich twórców była relacja pomiędzy kategoriami estetyki i krytyki, jako tymi które formują obraz tego co możemy nazywać sztuką współczesną, a także tego jak w ujęciu historycznym dochodziło do ich przekształceń w burzliwej przeszłości Polski i Japonii. Z perspektywy dnia dzisiejszego można odnieść wrażenie, że japońska sztuka współczesna zwróciła się silniej w kierunku poszukiwań estetycznych, podczas gdy sztuka polska zanurzona jest niezmiennie w dyskursie krytycznym. Próbując dociec źródeł takiego stanu rzeczy, wystawa będzie starała się ukazać różne odcienie tych dwóch wydających się na odległe względem siebie kategorii i odnaleźć między nimi wspólny język, tak by zdemistyfikować stereotypy w myśleniu o sztuce i szerzej – kulturze danego kraju.

    Paweł Pachciarek

    Na wystawie „Limited Edition”Konrad Kuzyszyn zaprezentował prace, które idąc dalej tokiem skojarzeń, tak jak robiła to częstokroć Susan Sontag w swoich „Dziennikach”, wskrzeszają ciąg słów, jak: (nie)ludzkie, mięsność, rozkład, (nie)świętość, (wy)naturzenie, drżenie, niedoczas, badanie, uwiecznienie, uwięzienie, (nie)skończoność, zmysłowość, duszność, czucie, życie, proces… Kuzyszyn przypomina: ciałem się jest.

    Wylinki to cykl odlewów lateksowych lub PCV, które stają się obiektami użytymi do sesji fotograficznych, szczególnie te, w których modelem jest figura ludzka. Lateks o cielistym zabarwieniu jest tu syntetykiem skóry, uwikłanym dodatkowo w przenikalność symboli współczesnej kultury (na przykład: Wylinka Kena.) Inaczej jest w pracy Wylinka – Kuweta, gdzie modelem do odlewu stała się kuweta fotograficzna. Ten archetypowy obiekt i symbol klasycznej fotografii jest mi szczególnie bliski. Nieodzowny element obróbki ciemniowej staje się fetyszem z minionej epoki. Motyw abstrakcyjny, a zarazem pojemny znaczeniowo. Odlew kuwety w PCV, zamienił się z atrybutu stricte fotograficznego w naczynie przypominające rytuały higieniczne, o zabarwieniu lekko perwersyjnym.

    _

    „Konrad Kuzyszyn znany jest ze swego zainteresowania ciałem ludzkim. Już trzydzieści lat temu zasłynął serią fotografii wykonanych w Collegium Anatomicum Akademii Medycznej w Łodzi. Na fotografiach widzimy martwe ciała w formalinie. Zdjęcia piękne. Ostre. Bezwzględne w swym obiektywizmie. Dziwi mnie, że zdjęcia te uznano za kontrowersyjne. Dziwi mnie tu zjawisko, które nazwałbym odwróconą perwersją. Mamy z nią do czynienia wtedy, gdy za gorszący uznajemy fakt najbardziej pospolity. Co jest kontrowersyjnego w martwym ciele? Przecież każdy ma ciało i każdy będzie martwy. Nad czym się tu zastanawiać? Jak mówi Cioran: „Co tu gadać w obliczu trupa?”. W obliczu trupa człowiek przestaje myśleć (cokolwiek to znaczy) i oddaje się czemuś w rodzaju kontemplacji rzeźbiarskiej. Wie o tym każdy, kto trzymał w ręku ludzką czaszkę. „Kontemplacja rzeźbiarska” jest to silne przeżycie psychiczne (związane z doświadczaniem granicy między „materią ożywioną” i „nieożywioną”), z którego nie płyną żadne wnioski.

    Właściwie wszystkie prace Kuzyszyna dotyczą ludzkiego ciała, tej najbardziej poruszającej rzeźby naturalnej, tego przedziwnego zbiornika na nie wiadomo co. W tym sensie jest Kuzyszyn artystą klasycznym. Porusza stary jak świat temat, modny od chwili, kiedy jeden człekokształtny zadumał się nad faktem, że drugi człekokształtny nie żyje na amen”.

    Piotr Bosacki

    „Rozpoznaję rzeczywiście, jaki porządek łączy A i B, nie zwracając uwagi na nic innego poza tymi dwoma krańcowymi terminami”; nie można poznawać ładu rzeczy w „ich naturze, biorąc każdą z osobna”, ale zaczynając od rzeczy najprostszej, trzeba przechodzić do najbliższych jej rzeczy i w ten sposób zmierzać do rzeczy najbardziej złożonych” – pisał Michel Foucault w swojej archeologii nauk humanistycznych pod tytułem „Słowa i rzeczy”.W encyklopediach przeczytamy, że: „porządek”(gr. „aksis”, łac. „ordo”, nowołac. „ordinatio”) to wieloznaczny termin stosowany w logice, matematyce, metafizyce i w filozofii przyrody. W matematyce i logice porządek to relacja dwuczłonowajednego zbioru, zwykle spełniająca aksjomaty porządku liniowegolub przynajmniej częściowego porządku. W teorii systemów, porządek to stan dowolnego zbioru na którym określone są relacje należące do jakiegoś systemu/zbioru relacji. Porządek to pewien stan organizacji świata, do którego dąży w swoich działaniach człowiek. To ustanowienie przewidywalnych relacji pomiędzy elementami tego świata w taki sposób aby stały się dla nas bezpieczne i przewidywalne. Porządek wywodzony od swojego łacińskiego źródła to także zakon, a więc także prawo, życie według pewnego określonego prawa. „Nowy porządek świata” – „New World Order”to z kolei teoria w myśl której, istnieje zakonspirowana elita, która dąży do utworzenia globalnego światowego rządu, który zniewoli ludzkość.

    Wielowątkowa twórczość Huberta Czerepoka wymyka się jednoznacznym klasyfikacjom i uporządkowaniom. A jednak artysta przez wiele lat konsekwentnie i niemal obsesyjnie w swoich działaniach stara się ujawniać i demaskować ukryty porządek rzeczy. Nie interesuje go to jakimi rzeczy się wydają, lecz to jakie w istocie są, jaki wpływ mają na nasze życie, jakie utajone związki i hierarchie miedzy nimi występują. Czerepok często w swoich pracach eksploruje granice pomiędzy historiami prawdziwymi a tymi, które są fikcją i mistyfikacją. Pokazuje w jaki sposób te pomieszane wątki kreują polityczny porządek naszej rzeczywistości. Prezentowana w galerii :SKALA wystawa jako punkt wyjścia obiera film zrealizowanyna miejscu wykopalisk w Karahan Tepe w Turcji, gdzie odkryto najstarsze miejsce kultu neolitycznego datowane na ok. 10 tysięcy lat przed naszą erą. To tajemnicze miejsce w myśl fantastycznych teorii spiskowych stworzone zostało przez gigantów albo przedstawicieli pozaziemskiej cywilizacji, gdyż trudno sobie wyobrazić nagłe powstanie tak wyrafinowanego kompleksu architektonicznego. Artysta poprzez narrację filmową, instalacje i obiekty zadaje pytania o status nauki, konstruowanie przekazu historycznego, autentyczność źródeł naszej wiedzy o świecie i struktury władzy, które nim sterują. Przechodzi od rzeczy prostszych do złożonych, porównuje i układa poszczególne elementy doszukując się w nich ukrytego przed naszymi oczami ładu.

    Marek Wasilewski

    Wystawa Margherity Turewicz Lafranchi zatytułowana „The Shell Collector. Seduction as Art” jest wielowątkową ekspozycją, zarówno w zakresie użytych środków i form wizualnych (wideo, fotografie, instalacje), jak i warstw interpretacyjnych. Głównym bohaterem jest emigrant z Jamajki o niepokojąco ujmującej powierzchowności. Tytułowa postać o wyraźnie erotycznych proweniencjach odwołuje się do mitu Don Juana i fenomenu uwodzenia. Występuje tu wiele rozpoznawalnych klisz kulturowych zapośredniczonych z kultury masowej (James Bond), ale także ze współczesnych koncepcji takich myślicieli jak Roland Barthes („Fragmenty dyskursu miłosnego”), czy tak kanonicznych dzieł jak „Dziennik uwodziciela” Kierkegaarda. Niezwykle istotny jest tutaj aspekt potrzeby uwodzenia jako przetrwania w obcej kulturze. Instynktowne wykorzystanie archetypowych atutów głównego bohatera jest z jednej strony fascynującym studium zwycięstwa witalności i erotycznej siły w nieprzystępnym środowisku, jakim jest chłodna Szwajcaria, z drugiej strony jest też ilustracją zderzenia kultur, które w obecnych czasach jest przedmiotem nieustannych dywagacji socjologicznych i politycznego dyskursu. Jest w tej wystawie wiele otwartych pytań, zapoczątkowanych chociażby przez strukturalistów i figurę Innego, (która w naszych czasach w bezpośrednim doświadczaniu kryzysu imigranckiego nabiera niepokojącej aktualności), jak też ironii i lekkości w kontradyktorycznym współistnieniu uwodziciela i imigranta w jednej osobie. Okazuje się, że egzystencjalna strategia, stosowana przez głównego bohatera, aby przetrwać, może być jeszcze jedną wzruszającą historią zapośredniczającą fascynujący mit Don Juana.

    Piotr Kurka

    Wystawa Adama Jastrzębskiego Transkultura hominidów jest rezultatem prowadzonych przez artystę badań terenowych, których kulminacyjna faza miała miejsce w płockim ogrodzie zoologicznym. Działania te polegały na długotrwałej obserwacji uczestniczącej, wypracowaniu metody współpracy transgatunkowej i transkulturowej pomiędzy autorem i parą gibonów mieszkających w płockim zoo. Artystyczna strategia Adama Jastrzębskiego polegała na pozostawieniu drugiej stronie maksimum swobody i inicjatywy w celu zainicjowania początków transgatunkowej wspólnoty. Jest oczywiste, że praca ta nie będzie stanowiła przełomu w relacji ludzi i małp, jest jednak małym, drobnym krokiem wykonanym w kierunku pogłębiania świadomości zmiany paradygmatu bezwarunkowej dominacji homo sapiens i jego mentalnego oddzielenia od świata nieludzi. Jest ono, paradoksalnie, konieczne dla przetrwania gatunku i ocalenia tego, co sami uważamy w nim za najbardziej ludzkie. Ważnym odniesieniem teoretycznym dla pracy Jastrzębskiego są badania z obszaru zoologii, przede wszystkim prace z zakresu psychologii porównawczej profesora Macieja Trojana, który pracuje w Zakładzie Psychologii Zwierząt Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Trojan prowadzi wraz z zespołem badania terenowe, dotyczące zachowania zwierząt w naturalnym środowisku, oraz laboratoryjne, w których testowane są hipotezy związane z funkcjonowaniem umysłu innych gatunków. Jastrzębski w swojej pracy przygląda się dyskusji na temat przekroczenia starego filozoficznego podziału na naturę i kulturę, kwestii podmiotowości i politycznych praw zwierząt. Wydana w Polsce w 2009 roku książka Bruno Latoura Polityka natury. Nauki wkraczają do demokracji podejmuje kwestie rozdziału kultury i natury. Zdaniem autora, żeby skutecznie uporać się z problemami współczesnej ekologii, należy zrozumieć, „na czym polega sieciowe myślenie o świecie”. Latour postuluje powołanie „nowej konstytucji”, w której jak największa liczba aktorów będzie mogła funkcjonować razem. Jest zwolennikiem i współtwórcą teorii naukowego i społecznego konstruktywizmu oraz teorii aktora-sieci, która wskazuje na prymat procesów i ruchów społecznych nad incydentalną aktywnością jednostek, w której różni aktorzy (ludzie, rzeczy, przekonania czy idee) razem tworzą większe grupy. Termin „społeczeństwa” zastępowany jest terminem „kolektyw”, w którego skład wchodzą zarówno ludzie, jak i nie-ludzie.
    W drugim, obok Manifestu cyborgów, Manifeście gatunków stowarzyszonych Donna Harraway rozwija koncepcję „znaczącego innego”, który może odnosić się do przedstawicieli innych gatunków. Jak pisze Monika Bakke w książce Bio-transfiguracje, związki transgatunkowe mogą stwarzać okazje do nadużyć i traktowania zwierząt jak ludzi. Jednym z głównych problemów, jakie dostrzega Jastrzębski, jest kwestia porozumienia na neutralnym gruncie, problem dekolonizacji wzajemnej relacji ludzi i nieludzi, która w warunkach ogrodu zoologicznego nie jest możliwa do całkowitego rozwiązania. Artysta określa swoje działania jako bierny antyperformans, stara się swoim nieludzkim partnerom stworzyć przestrzeń do działania, w której mogłyby zamanifestować swoją podmiotowość. Filmy rejestrowane przez Jastrzębskiego nie są traktowane przez niego jako obiektywne ani naukowe dowody przeprowadzonych działań. Żadna ze scen, jak deklaruje artysta, nie ma za zadanie niczego udowodnić. Chciał natomiast zrealizować trzy cele: wytworzyć wbrew okolicznościom przestrzeń wolności, stworzyć hominidzki happening oraz zwrócić się do hominidzkiej publiczności, do widzów składających się zarówno z ludzi, jak i innych małp. Ten kolektyw jeszcze nie powstał, ale realizowane przez Jastrzębskiego filmy być może, tak jak to projektuje, będą kiedyś traktowane jako jego pierwsze przedwstępne zapowiedzi.

    Marek Wasilewski

    ——
    Adam Jastrzębski (ur. 1980) – historyk sztuki, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego (2004). Tworzy prace i projekty z obszaru filozofii przyrody skupione na zjawisku życia biologicznego i jego reinterpretacjach w obszarze nauk przyrodniczych. Od 2015 r. autor projektów z udziałem gibonów i wron. W latach 2002–2018 prezentował swoje prace w galeriach w Warszawie, Berlinie, Łodzi, Zielonej Górze i Białymstoku. Mieszka i pracuje w Warszawie.

    Jeżeli nie należysz do tego jednego procenta populacji, to możesz nie wiedzieć, że obcy rządzą Ziemią. Chociaż możesz i powinieneś wiedzieć to od dawna. Jest to wiedza powszechna i ponadczasowa, powtarzana we wszystkich czasach, w podobnych opowieściach. Jedną z nich opowiada Tomasz Mróz i wywołana przez niego postać jadącego na osiołku mędrca. Artysta odkrywa jego rewelacje i wskazuje kierunek, z jakiego przychodzi zarówno przebudzenie, jak i koniec. Dopiero dzięki prawdziwej świadomości staje się jasne, w którą stronę należy podążać i przeciw komu się zwrócić.
    Na tej wystawie Mróz nie wpuszcza widzów do prywatnego bestiarium, pandemonium, czy innej formy zwyrodniałego królestwa podświadomości. Tym razem artysta, w końcu i raz na zawsze, kładzie kres nieuzasadnionym plotkom o niestosowności własnej sztuki.
    Statyczne rzeźby gipsowe unaoczniają, jak uważnie Mróz wsłuchuje się w otaczający świat i jak daleko sięga moc jego nasłuchu. Emocje i fizyczność przybierają tu klasyczne formy i spełniają się w odwiecznych gestach. Wszystko wydarza się naraz, a wszelki ruch jest ruchem myśli i uczuć odbiorców. Obecne na wystawie motywy i nadbudowująca się nad nim sekretna historia przekraczają to, co aktualne i mocno rezonują ku duchowym aspektom ludzkiej świadomości, na co dzień tłumionej przez nie-ludzkiego okupanta planety.

    Jakub Bąk